ALFABET SAŁUDY. Wróg największy

W wojewódzkim zarządzie Związku Młodzieży Polskiej przyszło mi pracować z Jerzym Wołczykiem (późniejszy wiceminister oświaty) i Janem Kielanem, którzy do ZMP przyszli
z pepesowskiej TUR. Oficjalnie udawali oni wielce zblatowanych z ZWM-owcami, ale wobec „wiciarzy” na osobności, szczególnie przy kielichu, można było dopatrzyć się pewnej niechęci do sekciarskich poczynań młodzieżówki Polskie Partii Robotniczej.
To od jednego z nich dowiedziałem się o wydarzeniu, które miało miejsce w Katowicach na ogólnopolskim zlocie aktywu OM TUR na wiele miesięcy przed zjednoczeniem PPR z PPS-em. Na owym zjeździe programowy referat wygłosił szybko pnący się w górę po drabinie władzy Lucjan Motyka.
Mówca, jak to wówczas było przyjęte, rozpoczął od tego, że stoją naprzeciw siebie dwa wrogie obozy. Przy tej okazji rzucił czysto retoryczne pytanie: „Jestem święcie przekonany, że wszyscy zgromadzeni na tej sali doskonale zdają sobie sprawę, kto jest nasz największy wróg?” Odzew był błyskawiczny. OM TUR-owcy zerwali się i stojąc zaczęli skandować: „Zet-wu-em! Zet-wu-em! Zet-wu-em!”

 

Bronisław SAŁUDA