Na pięterku w Pojezierzu gościliśmy znanego olsztyńskiego dziennikarza Wacława Radziwinowicza. Wacław spędził w Rosji 18 lat, gdzie był korespondentem „Gazety Wyborczej”. I właśnie jego refleksje z pobytu w Rosji stanowiły ramy naszego spotkania.
Tym razem stroniliśmy od polityki, a nasz gość uraczył nas wieloma ciekawostkami i anegdotami.
Poznaliśmy tajemnicę „patriarszej uchy”, w tłumaczeniu zupy rybnej na bogato, którą nasz gość jadał w „Opriczniku”, legendarnej moskiewskiej restauracji. Otóż, przygotowanie uchy należy rozpocząć od rosołu z koguta, a gdy już go ugotujemy, wyjmujemy mięso, a do bulionu dodajemy drobne ryby. I czynność powtarzamy, jeszcze trzykrotnie: ze szczupakiem, sandaczem i łososiem. Ugotowane ryby oczywiście wybieramy, a na koniec do wywaru wkładamy kawałki jesiotra z dużą ilości marchewki, których po ugotowaniu, już nie wyjmujemy. Tak wygląda zupa rybna na bogato, w końcu to patriarsza ucha.
Zgodnie z naszą tradycją gość sam przygotował rosyjski przysmak – zupę soljankę! Na stole pojawiły się też bliny, wędzony łosoś, solona słonina, śledź pod szubą, a dla mocniejszych głów, wódka Bajkał, tak dla podkreślenia nastroju. Spotkanie uświetnił, śpiewający nostalgiczne rosyjskie pieśni, olsztyński literat Paweł Jaszczuk. Ech Rosija…