Trudne wspomnienia też trzeba zapisać 

– Miałem sześć lat, była straszna zima, furmanką powoził Francuz, zesłany na roboty do Prus Wschodnich. Pojechaliśmy w nieznane: mama, ja i dziadek, ojciec walczył na froncie, nie mieliśmy od niego wiadomości. Wszyscy chcieli uciec nad Bałtyk i dalej do Niemiec, bali się Rosjan – tak zaczęła się historia, którą opowiedział  dr Jan Chłosta uczestnikom projektu „Moja ulica, moja okolica”  w 78 rocznicę tamtej ucieczki.

Po wielu dniach dotarli do Pilawy — teraz to Bałtyjsk w obwodzie kaliningradzkim — i dalej płynęli statkiem.
– Zabrał nas okręt „Adler”, czyli orzeł. Akurat były dość częste naloty sowieckich samolotów, więc „Adler” zmienił kurs na Gdańsk. Wysadzili nas na brzeg. Na kolejny okręt żołnierze nie chcieli zabrać dziadka, tylko mamę i mnie. Mama nie zgodziła się zostawić ojca samego, więc znów szukaliśmy wozu konnego.
W opowieści był strach, głód, śmierć dziadka, śmierć ojca, powrót do Olsztyna. Mały Jan (Ginter) nie znał polskiego, w szkole był wyzywany przez rówieśników. Ale byli też inni ludzie na jego drodze: ktoś podsunął mu Sienkiewicza, ktoś zachęcał do studiowania, ktoś przyjął go na gońca w redakcji. Nigdy nie myślał o wyjeździe, Olsztyn, wtedy wypalony, zniszczony przez Rosjan stał się jego miejscem. To on opisał losy Warmiaków, których tak okrutnie potraktowała historia, spisał opowieści o tych, którzy zginęli w obozach i wysłuchał tych, którzy przeżyli i zostali w rodzinnych stronach lub musieli wyjechać. Napisał kilkaset artykułów, kilkadziesiąt książek, m.in. o rodzinie Pieniężnych i losach przedwojennego wydawnictwa „Gazety Olsztyńskiej”, Kazimierzu Jaroszyku, działaczu Janie Baczewskim, księdzu Walentym Barczewskim.


Dr Chłosta, który w tym roku skończy 85 lat, nadal pisze książki, spotyka się z czytelnikami, przypomina ważne rocznice, jak np. 100-lecie Związku Polaków w Prusach Wschodnich.
Jego wspomnienia podczas spotkania „Moja ulica, moja okolica” wywołały wiele pytań i powrót do przeszłości. Pani Krystyna (przyjechała do Olsztyna z Wołynia w 1945 r.) przypomniała, jak jej mama uczyła małego chłopca z sąsiedztwa języka polskiego, bo chłopiec znał tylko niemiecki. Pani Nina powiedziała, że jednego dnia w jej szkole w Olsztynie z całej klasy została tylko ona – inne dzieci wyjechały z rodzicami do Niemiec. Pani Małgosia, gdy usłyszała, że dr Chłosta napisał książkę o Warmiaku Alojzym Śliwie, stwierdziła, że jej wujek, od wielu lat mieszkający w Kanadzie, to wnuk Śliwy.


„Pamięć stanowi integralną materię naszego życia. Bez pamięci ludzka egzystencja staje się niemożliwa. Bezpośrednio wpływa na teraźniejszość i przyszłość. Ona jest wyznacznikiem naszej kultury. Bez niej wszelkie przeżycia zwyczajnie by zaginęły” – napisał Jan Chłosta zamiast zakończenia w swojej wspomnieniowej książce „Karty z mego życia”. Opisał w niej styczeń 1945 roku.
Było to kolejne spotkanie z cyklu „Moja ulica, moja okolica”. Odbyło się 17 stycznia w siedzibie Stowarzyszenia Społeczno-Kulturalnego „Pojezierze” w Olsztynie. Zorganizowała je i prowadziła olsztyńska dziennikarka Beata Brokowska.

Red.

Projekt „Moja ulica, moja okolica” został dofinansowany ze środków Programu „UTW–Seniorzy w akcji” Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności realizowanego przez Towarzystwo Inicjatyw Twórczych ę.