Refleksje w hipermarkecie

To, że na stacji benzynowej trzeba samemu tankować paliwo, nikogo nie dziwi.
Zdarza się, że płacić też trzeba samemu w automacie. Ot, znak czasu, znak postępu. Przyznam, że nie budzi to mojego sprzeciwu, nawet pewne zadowolenie, że sam sobie radzę. Jest szybciej, to pewnie i oszczędniej. Samowystarczalność, to brzmi niczym pokłosie Trzeciej fali, futurystycznej przepowieści Alvina Tofflera z końca XX wieku. Autor przepowiadał coś takiego. Świat teraz szybko się zmienia. Ja pamiętam czasy, gdy nie było jeszcze telefonów komórkowych, ba, komputerów. I nie było też wielu dziś istotnych profesji, bez których nie wyobrażamy sobie życia. A były takie, których przydatności zapewne wkrótce nikt nie zrozumie. Czasem w czarno-białej kronice filmowej, z lat słusznie minionych, przewija się uśmiechnięta Lodzia, słynna warszawska milicjantka, kierująca ruchem ulicznym na skrzyżowaniu Jerozolimskich i Marszałkowskiej. Teraz ręczę, że części z nas przyjdzie myśleć, że to jakaś filmowa fanaberia. Milicjantkę Lodzię zastąpiła sygnalizacja świetlna i dziś trudno sobie wyobrazić miasta, i te duże i małe, bez feerii świateł regulujących ruch uliczny. Jest efektownie, ale i efektywnie….
Praktycznie wszystkie dziedziny życia uległy mechanizacji i automatyzacji.
Przepowiadane są rozwiązania komunikacyjne, w których kierowców zastąpią automaty, programowane tak, aby ruch pojazdów był bardziej płynny i bezkolizyjny.
To podobno kwestia najbliższego dziesięciolecia.
Przykład znamienny, to produkcja żywności. Jeszcze nie tak dawno produkowały ją rzesze mieszkańców wsi i, ku rozpaczy wszystkich, w ilościach niewystarczających.
Obecnie mieszkańcy wsi w niewielkim stopniu tym się zajmują, a nie wpływa to na wydajność produkcji rolno-spożywczej. Okazało się, że nie potrzeba do tego ani aż tak wielkiego areału ziem uprawnych, ani tylu ludzi. To zasługa zmian systemowych, mechanizacji, genetyki, intensywności nawożenia. Produkcja żywności odbywa się na wyspecjalizowanych farmach, gdzie zajmuje się tym niewielki procent dotychczasowych rolników. A mieszkańcy wsi zajmują się czymś innym…
Stojąc w kolejce do kasy w hipermarkiecie, obserwuję nakłanianie klientów do korzystanie
z kas samoobsługowych, gdzie każdy z nas sam sobie będzie kasjerem. To całkiem proste,
w czasach, gdy większość transakcji odbywa się bezgotówkowo. Postęp tu też nadszedł, nawet dziwię się, czemu tak późno, może opóźnia go nieufność do klientów. Ale i na to znajdzie się sposób. Póki co, czuje na sobie przenikliwe spojrzenie ochroniarza.
Ale pewnie będzie inaczej, bo to też człowiek.
Prawdą jest, że wiele profesji z biegiem lat staje się niepotrzebne, powstają inne, bądź istniejące się modyfikują. Kiedy się temu uważniej przyjrzeć, można dojść do wniosku,
że ludzie są coraz mniej potrzebni. Okazuje się, że w każdym z tych procesów właśnie człowiek jest najsłabszym ogniwem. Męczy się, myli, miewa kaprysy.
Jest jeszcze coś istotnego, człowiek jest za drogi. W cyklu produkcji wraz z powszechną automatyzacją taniej jest serwisować maszyny, niż płacić składki ZUS-owskie za pracownika.
Pozostaje jednak aspekt zasadniczy, co zrobić z tymi niepotrzebnymi ludźmi, bo jest ich coraz więcej, a będzie zapewne przybywać. W tym kontekście szczególnie niepokojące jest odczłowieczenie sfery usług. To poważny problem społeczny, a mizerne programy aktywizacyjne dla ludzi niepracujących nie mają przyszłości, bo w rzeczywistości nie dotykają problemu. Ludzie ci są po prostu niepotrzebni, a decydują o tym możni tego świata w swej pogoni za zyskiem, kierując się własnym egoizmem. Decydują korporacje, przedsiębiorcy nieliczący się z jednostkami. Decydują o tym politycy, ignorując tak zasadnicze problemy. Czy można temu zjawisku jakoś przeciwdziałać? W końcu to też zależy od nas, prostych zjadaczy chleba. Tak jak dziewietnastowieczni robotnicy, niszczący maszyny usprawniające produkcję, widzieli w nich zagrożenie dla swojej egzystencji, ale też jak protestujący przeciw ACTA, można wyrazić czynem swoje zdanie. Taki jednostkowy gest jest być może groteskowy, ale już powtarzany – staje się dostrzegalny.
W odruchu buntu odmówiłem dziewczynie skłaniającej mnie do skorzystania z kasy samoobsługowej i wybrałem człowieka.

 Piotr Kapłon